Trening last minute przed urlopem
W tym roku miało być inaczej. A tymczasem jak zwykle z przerażeniem orientujemy się, że urlop tuż tuż, a nasza forma oraz przede wszystkim wygląd naszego ciała pozostawia sporo do życzenia. Czy można coś z tym jeszcze zrobić?
Nie oszukujmy się, zmiana sylwetki to jest proces. Dlatego nie ma patentów na jej natychmiastową poprawę – takich, które byłyby skuteczne i przede wszystkim bezpieczne dla organizmu. Ale dla tych, którzy „zaspali” z przygotowaniami do sezonu bikini mam też dobrą wiadomość. Przy dużym zaangażowaniu widoczne efekty możemy osiągnąć już w 3–4 tygodnie. Warunkiem jest kombinacja ćwiczeń, właściwej diety, a także odpowiednio długiego odpoczynku.
Oczywiście musimy więcej się ruszać, ale uwaga — nie chodzi tu o intensywność, ale o częstotliwość. Czyli innymi słowy jeżeli do tej pory nie byliśmy stałym bywalcem klubu fitness, nie rzucajmy się nagle na wyczerpujące ćwiczenia czy dwugodzinne treningi. Ale za to ćwiczmy częściej. W okresie przedurlopowego „last minute” może to być nawet dwa razy dziennie. Trenujemy wtedy krócej, na przykład rano pół godziny biegania, a po pracy pół godziny treningu w klubie. Chodzi o to, aby cały czas stymulować metabolizm regularnym wysiłkiem fizycznym.
Ważne jest również to od jakiego stanu wyjściowego zaczynamy. Jeżeli ktoś ma sporą nadwagę albo jego aktywność fizyczna w ostatnim okresie była ograniczona do minimum, to korzystną zmianą będzie już codzienny spacer. Wychodzimy z domu i szybko maszerujemy 15 minut w jedną stronę, 15 minut w drugą stronę.
Jak spacerowicze i początkujący biegacze mogą określić właściwe tempo? Po pierwszych 15 minutach sprawdzamy czy plecy są mokre, a jednocześnie kontrolujemy oddech. Przy właściwym tempie oddech jest przyspieszony, ale ciągle możemy swobodnie rozmawiać (bez zadyszki). To uzupełniamy wieczornym treningiem, na przykład w klubie fitness.
Mogą to być grupowe zajęcia fitness, ćwiczenia na maszynach, z trx-em czy ketteball’ami. Jeżeli zdecydowaliśmy się ćwiczyć codziennie, to dobrze jest miksować te aktywności. Wtedy nasze ciało poddawane jest różnorodnym bodźcom, przez co działamy bardziej efektywnie.
Dobrym rozwiązaniem są również zajęcia z trenerem personalnym. Mogą to być sesje indywidualne, ale coraz częściej przybierają one postać zajęć grupowych. Nie ma głośnej muzyki, ćwiczy się wolniej i w małych grupach. Główny nacisk kładziony jest na prawidłową technikę, a trener obserwuje i kontroluje wszystkich ćwiczących.
Takie zindywidualizowane podejście pozwala na lepsze korygowanie błędów oraz dostosowywanie ćwiczeń do konkretnych potrzeb uczestników. Dzięki temu trening jest bardziej efektywny, a rezultaty przychodzą szybciej.
Niezależnie od formy, jaką wybierzemy, warto pamiętać, że wakacje to bardzo dobry okres na rozpoczęcie aktywności. Mamy deadline, jakim jest zbliżający się urlop i określony czas na osiągnięcie rezultatu. Tak silna motywacja, może przynieść naprawdę dobre efekty. A dzięki temu jest duża szansa, że złapiemy bakcyla i po urlopie wrócimy do fitness klubu.
Ten artykuł ma 7 komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze